Jedynym pewnym faktem w życiu są zmiany.
W różnych dziedzinach życia, czasami najbardziej zaskakujących, nieoczekiwanych i niespodziewanych.
Najtrudniejsza jest bezradność i bezsilność. Taka sytuacja spotkała Panią Anię. Jeszcze kilka lat temu Pani Ania była właścicielką bujnych, mocnych, długich włosów.
Nie spodziewała się, że w tak krótkim czasie sytuacja ulegnie tak znacznemu odwróceniu.
Czasami tak bywa, że nie znajdujemy przyczyny zmian.
Włosy wypadają każdemu z nas. Dopóki tracimy ok 100 włosów dziennie nie ma powodów do niepokoju. Jednak u Pani Ani był to proces naprawdę gwałtowny.
Rozpoczął się etap poszukiwania przyczyny.
Badania, wizyty u specjalistów. Z jednej strony obawa przed diagnozą, z drugiej pragnienie by było już wiadomo co się dzieje, żeby móc zacząć działać.
Pani Ania poznała chyba całą listę przyczyn wypadania włosów u kobiet.
Spadek poziomu estrogenów, menopauza, androgenowe wypadanie włosów typu kobiecego, łysienie łojotokowe u kobiet. Rozmowy ze specjalistami, analiza wszystkich możliwych przebytych chorób, nic nie dawało odpowiedzi. Zawsze można zrzucić odpowiedzialność na stres. Paradoks sytuacji polegał na tym, że akurat w tym okresie Pani Ania, oprócz standardowego stresu towarzyszącego nam każdego dnia, przeżywała szczęśliwy okres w życiu. Lekarze rozłożyli bezradnie ręce i jedyne co potrafili powiedzieć, to tyle, że czasem po prostu tak bywa.
Dopiero w tym momencie nasza Pacjentka, zrozumiała ile straciła. Do tej pory włosy po prostu były, piękne, stanowiące duży walor jej kobiecości.
Bardzo trudno było odnaleźć się w obecnej sytuacji. Pojawił ogromny dyskomfort codziennego funkcjonowaniu. Gdzie usiąść na przyjęciu rodzinnym, aby niedoskonałość fryzury była jak najmniej widoczna? Jak pozować do fotografii, żeby brak włosów nie rzucał się w oczy?
Dyskomfort związany z znacznym przerzedzeniem włosów bolał tym szczególniej, że do tej pory włosy były atutem.
Początkowo Pani Ania wierzyła, że proces utraty włosów zatrzyma się, a włosy odrosną. Po kilku miesiącach, wiadomo było, że nic takiego się nie wydarzy. Trudno było zastosować konkretne środki zaradcze, skoro nie została zdiagnozowana przyczyna. Na przeszczep włosów Pani Ania nie chciała się zdecydować.
Kiedy stało się oczywiste, że nie pozostaje nic innego, jak spróbować zaakceptować i pogodzić się z faktami jakie przyniosło życie, Pani Ania postanowiła zadbać o zdrowe odżywianie i trafiła do Kliniki Zawadzka Zdrowy Styl Życia.
Każdego Pacjenta otaczamy taką samą uwagą i troską. Każdemu zapewniamy tak samo profesjonalną opiekę. Jednak niektórzy z nich otwierają się przed nami bardziej, niż pozostali klienci, pozwalają poznać się troszkę bliżej. Tak było w przypadku Pani Ani. Nasze rozmowy, wyszły poza ścisłą tematykę zdrowego odżywiania.W ten sposób otwartość Pani Ani sprawiła, że odważyłam się opowiedzieć jej o mikropigmentacji, kiedy ją stosujemy i jakie efekty osiągamy.
Pani Ania mówi o sobie, że jest osobą bardzo ostrożną, jednak w tym przypadku możliwość zmiany była tak kusząca i tak realna do osiągnięcia, że decyzja została podjęta praktycznie natychmiast. Pokusa osiągnięcia czegoś, co wydawało się nieosiągalne była nieodparta.
Na pytanie co kusiło najbardziej, Pani Ania uśmiecha się i odpowiada: "To, że stanę przed lustrem i zobaczę, że na całej głowie mam "ciemno" " :)
Podczas rozmowy, dociekałam ewentualnych obaw naszej zaprzyjaźnionej klientki. Największą z nich był lęk przed efektem pomalowanej głowy. Obawy zostały rozwiane, data pierwszego zabiegu ustalona. I wszystko zaczęło się toczyć swoim tempem, według zaplanowanego scenariusza.
Bardzo podziwiam Panią Anię za cierpliwość.Chcąc, by efekt był perfekcyjny a pigment rozprowadzony na skórze całej głowy doskonale imitował naturalne włosy, pierwsza sesja musiała trwać kilka godzin i wymagała od pacjentki dużej wytrwałości.
Kiedy pytaliśmy Panią Anie jak zniosła zabieg z charakterystyczną dla siebie pogodą ducha, spokojnie odpowiedziała: "Efekt jest wart poświęconego czasu. Tego nie można rozpatrywać w kategorii jakichkolwiek przeszkód czy dyskomfortu".
Obecnie jesteśmy już po drugim zabiegu. Pierwsze słowa jakie usłyszeliśmy od Pani Ani, kiedy przybyła na drugą wizytę było optymistyczne stwierdzenie: "Teraz każde lustro jest moje, przyglądam się swojemu odbiciu z przyjemnością"
Pani Ania zdradziła nam, że jej ulubioną piosenką jest "Dumka na dwa serca". Nawet nie chodzi o walory muzyczne utworu, ale o te kuszące warkocze głównej bohaterki, pięknej Heleny. I teraz nie jest Pani Ani żal, ani smutno, kiedy słucha utworu, bo już nie krępuje jej fakt mocno przerzedzonych włosów. Pani Aniu specjalnie dla Pani z podziękowaniami za otwartość i zaufanie, jakimi zechciała nas Pani obdarzyć.
Dobrze jest wiedzieć, że możemy odwrócić zmiany, które wydają się być nieodwracalne :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz