sobota, 10 grudnia 2016

Wielkie szczęście z małych kropek - mikropigmentacja i długie włosy


To były dość krótko przystrzyżone, bardzo zadbane, ciemne, poprzeplatane delikatnymi, srebrnymi pasemkami włosy. Fryzura wyglądała jakby wyczarowana była prosto od fryzjera. Włosy zdawały się być ułożone "jeden do jeden". Wszystko było idealne... tylko dlaczego było ich tak mało?! Co było przyczyną, ich braku na czubku głowy?

Przez moją głowę przebiegały różne myśli... być może to przez stres?, a może przez hormony?

A czy miało teraz jakiekolwiek znaczenie, jaka była przyczyna wypadania włosów? Ich poprostu nie było.

Siedziałam naprzeciwko Pani Ani i biłam się z własnymi myślami. Zaproponować mikropigmentację, czy siedzieć cicho i udawać, że nie widzę problemu?!

Ponieważ jestem osobą charakterną i upartą jak osioł - najważniejsze było dla mnie zaproponowanie i przekonanie Pani Ani do stworzenia perfekcyjnego zacienienia skóry głowy za pomocą mikropigmentacji w miejscach, gdzie prześwity były bardzo wyraźne.


Ale jak nie urazić Pani Ani? Jak sprawić,by nie wyszła trzaskając drzwiami lub nie otrzymać ciętej riposty - "nie twoja sprawa".

Pani Ania była totalnie zaskoczona. Nie wiedziałam co myśli, czuje. Słuchała mojej emocjonalnej paplaniny o mikropigmentacji w skupieniu i pełnym milczeniu. Nagle podniosła wzrok i patrząc mi w oczy powiedziała... "kiedyś miałam takie włosy jak Pani" i wyciągnęła dokument (dowód, prawo jazdy - nie mam zielonego pojęcia, co) i pokazała mi dziewczynę z burzą pięknie układających się w fale włosów - "to ja" - powiedziała. Zamurowało mnie.

Pani Ania wyszła, zapewniła, że się zastanowi.

Od konsultacji do dnia zabiegu minęła...doba. Tak doba. Też byłam w szoku. Decyzja była prawie natychmiastowa.

Zabieg mikropigmentacji obejmował górną część głowy. Cieniowanie techniką kropek zastosowaliśmy na łączeniu z włosami naturalnymi, by efekt zacienienia za pomocą odpowiednio dobranego pigmentu dawał naturalne połączenie.


"Pani Aniu czy boli?" - "Nie Pani Małgosiu - wszystko jest do przeżycia"

"Pani Aniu czy boli?" - "Pani Małgosiu - by nie widzieć łysiny zrobię wszystko choćby miało boleć jeszcze bardziej".

Ponieważ mamy u nas możliwość wykonywania zabiegu "na dwie ręce", zabieg mikropigmentacji wykonywałam z Judytą, drugą linergistką. Nie każdy decyduje się na dwie igiełki w tym samym czasie ze względu na obawę przed bólem.


Zależało nam wszystkim by Pani Ania wyszła z pierwszego zabiegu z pełnym zacienieniem skóry głowy. Czas zabiegu zależy od powierzchni objętej mikropigmentacją, dlatego też staraliśmy się, by trwało to jak najkrócej. Tworząc cień, za pomocą pigmentu wprowadzanego w wierzchnie warstwy naskórka, tworzymy optyczne zagęszczenie włosów. To tysiące kropeczek z pigmentem, ułożonych bardzo blisko siebie. Idealna metoda na optyczne zagęszczenie całej głowy, ale także przedziałka przy długich włosach, czy przerzedzającym się czubku głowy.

Pani Ania wstała z fotela. Podeszła do lustra i chwyciła się obiema rękoma za usta wydając okrzyk zachwytu. Judyta miała oczy pełne łez...


Pani Ania nie mówiła zbyt dużo. Wpatrywała się w lustro z niedowierzaniem. Jej uśmiech, radosne spojrzenie pełne łez i szeptane wielokrotnie  "dziękuję" huczą mi w uszach do tej pory. Nigdy nie zapomnę tej chwili. Zabieg mikropigmentacji przywrócił Pani Ani radość życia i pewność siebie.

Wieczorem dostałam sms'a: "Pani Małgosiu super! Mąż gdy wracam od fryzjera nigdy nic nie mówi, obejrzał mnie tym razem z każdej strony i powiedział, że efekt niesamowity. Córka też wielkie WOW. Dziękuję i pozdrawiam Ania"

Dla takich chwil warto żyć. Mikropigmentacja to innowacyjny zabieg który poprawił samopoczucie, wiarę w siebie i komfort życia kolejnej osobie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz