niedziela, 25 grudnia 2016

Łysy łysego zrozumie, czyli o zmianach, które musiały nadejść :)



Zmiany w życiu przychodzą do nas wtedy kiedy jesteśmy na nie gotowi. Osobiście nie wierzę w przypadki, uważam, że to nasza ciekawość świata, otwarcie na nowe  i nieznane sprawia, że nasze życie jest nieustająca przygodą
Tak było także w przypadku pojawienia się mikropigmentacji w moim życiu.
Klinika Zawadzka Zdrowy Styl Życia to moja praca, moja pasja, moje życie, ale temperament, energia, jaką obdarzyła mnie natura podpowiadały mi: możesz więcej, spróbuj czegoś nowego, wejdź w nieznane. 
Spróbuj nowego...bardzo chętnie, ale co to ma być?
W życiu tak już jest, że jeżeli zadajemy sobie pytanie i szukamy na nie odpowiedzi, znajdujemy ją w odpowiednim miejscu i czasie.

Macieja, człowieka bliskiego mi od wielu lat, poznałam jako mężczyznę, który golił włosy –jak sam określa  „na zero”. Nigdy tego nie roztrząsał, nie szukał  innych rozwiązań. Po prostu, odkąd, kilkanaście lat temu włosy zaczęły mu się przerzedzać, golił głowę i nie koncertował się na problemie. 


Pewnego dnia Maciej, przeczytał w gazecie artykuł o mikropigmentacji. Informacje na temat zabiegu, jak i efekty przedstawione na zdjęciach bardzo zaintrygowały zarówno Macieja jak i mnie. 
To co najbardziej przykuło naszą uwagę, to naturalny wygląd pacjenta po zabiegu.
Zaczęliśmy krążyć, drążyć, aż trafiliśmy do specjalisty w dziedzinie mikropigmentacji.
Pierwsza konsultacja dała nam obraz zabiegu mikropigmentacji jako całościowego procesu.
Pierwszym krokiem jest ustalenie powierzchni głowy, która zostanie poddana pigmentacji, kreśli się tzw linię frontalną. Mówiąc wprost uzgadniamy fryzurę jaką będzie nosił klient ;). Jeżeli problemem pacjenta są zakola, linię frontalną, kreślimy na podstawie linii włosów, które rosną. W przypadku całkowitego wyłysienia, pomocne mogą okazać się stare zdjęcia. Celem jest osiągnięcie jak najbardziej naturalnego efektu. 
Decyzja o poddaniu się zabiegowi, została podjęta natychmiast.
Proces mikropigmentacji obejmował trzy zabiegi.
Co było najtrudniejsze?
Maciej jest człowiekiem energicznym, lubiącym działanie i wartką akcję, a tu nagle, przez 6 godzin musiał, cierpliwie poddać się działaniom linergisty Tyle trwał, w przypadku Macieja pierwszy zabieg, ponieważ cała głowa została poddana mikropigmentcji.
Czy bolało?
Będąc uczciwym, nie można powiedzieć, że zupełnie nie-bolało. Początkowo, odczuwalne było lekkie mrowienie, później dyskomfort zwiększył się, z tytułu zmęczenia i lekkiego podrażnienia skóry głowy.
Co przeraziło Macieja po pierwszym zabiegu?
Bezpośrednio po zabiegu pigment jest ciemniejszy niż będzie w końcowym efekcie. Po 20-30 dniach osiąga pożądany przez nas kolor. Pierwotny efekt, nie jest to na tyle kłopotliwy, by utrudniał codzienne funkcjonowanie.
Po pierwszym zabiegu głowa może być zaczerwieniona, lekko podpuchnięta. W zależności od wrażliwości, ten niepożądany stan mija po dwóch godzinach, maksymalnie po dwóch dniach.
Dobra wiadomość jest taka, że kolejne zabiegi trwają już zdecydowanie krócej, są mniej intensywne.  Po miesiącu od pierwszej mikropigmentacji, wykonuje się kolejny zabieg. Celem jest bardziej precyzyjne zagęszczenie optyczne włosów,.
Ostatni, trzeci zabieg, to właściwie czysta przyjemność. Zaznaczamy pojedyncze kropki, dla perfekcyjnego efektu i wrażenia.


Pierwsze spotkanie z mikropigmentacją, doświadczenie całego procesu na własnej skórze, a ściślej mówiąc głowie było inspiracją do dalszego działania.
Dlaczego, w ten sam sposób nie pomóc innym ludziom?
I tak zaczęła się przygoda, która przynosi radość, daje satysfakcję. Wielu z naszych pacjentów nie potrafi zaakceptować utraty bądź przerzedzenia się włosów. My potrafimy zaradzić tym kłopotom. A nie ma lepszej nagrody za włożony wysiłek jak satysfakcja pacjenta czy wzruszenie klientki.
Maciej, kilka miesięcy temu sam przeszedł zabieg mikropigmentacji. Obecnie jest specjalistą w tej dziedzinie.  A najlepiej zrozumie nasze obawy ten, kto sam przez nie przechodził J


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz