wtorek, 9 maja 2017

Radość odmłodzonego wyglądu bez konieczności użycia skalpela i korekty w photo-shopie :)


W życiu tak już jest, że żadna teoria, żadna informacja, żadne naukowe dowody nie przemawiają do nas tak, jak autentyczne historie, z życia konkretnego człowieka wzięte.
Dlatego dziś przedstawię Wam Macieja. Maciej trafił do naszej Kliniki, nie z przypadku, nie z ogłoszenia, nie poprzez informację znalezioną w internecie. Maciej nas nie szukał. Znaleźliśmy się wzajemnie ;).
Tak naprawdę zaczęło się od luźnej rozmowy z żoną Macieja. 
Mikropigmentacja nie jest jeszcze zabiegiem rozpowszechnionym i popularnym w naszym kraju. Często sama nazwa zabiegu budzi zainteresowanie, prowokując pytanie: "Co to właściwie jest?"
Kiedy opowiadałam żonie Macieja, że chcę wejść w nowy obszar działalności, że nowa usługa skierowana będzie do ludzi, którzy, mają problem z nadmiernym wypadaniem i przerzedzaniem włosów, powiększającymi się zakolami i postępującym łysieniem, zauważyłam, że coś zaczyna jej w duszy grać ;).'
Kiedy okazało się, że metoda jest bezpieczna, daje natychmiastowy efekt, nie obiecujemy, że włosy odrosną, ale dajemy gwarancję, że wykonamy perfekcyjną imitację krótko ściętego włosa, padło stwierdzenie: "Muszę porozmawiać z Maciejem".
Maciej, należy do grupy mężczyzn, którzy pojawienie się zakoli, w młodym wieku uznali za fakt, na którym naprawdę nie wato się koncentrować. 


Podjęcie decyzji o zabiegu, nie było natychmiastowe. Jednak po obejrzeniu zdjęć, jak wyglądają mężczyźni przed zabiegiem mikropigmentacji i jakie efekty osiągnęli decydując się na zabieg, po rozmowie ze swoim imiennikiem -Maciejem, który jest linergistą w naszej Klinice i  sam jest po mikropigmentacji, zabieg był coraz bardziej kuszący. 
Co było największym hamulcem przed podjęciem decyzji?
Obawa przed nienaturalnym wyglądem, lęk przed dociekliwymi pytaniami ludzi postronnych, którzy zauważą, że coś na głowie jest "nie tak" jak powinno, niepokój czy różnica między włosami naturalnymi, a wypigmentowanymi nie będzie rzucała się w oczy. 
Bardzo pomocny przy podjęciu decyzji okazał się kontakt Macieja Pacjenta z Maciejem Linergistą ;), możliwość rozmowy z kimś, kto przeszedł cały proces, a na jego głowie widać jak bardzo naturalnie wygląda włos, który tak naprawdę włosem nie jest.
Decyzja została podjęta, termin wybrany i.... pojawił się problem... Maciej, jest podróżnikiem, turystą przez wielkie "T". Okazało się, że tuż po zabiegu wypadł termin wyjazdu do Indonezji. Dylemat: zrezygnować z podróży, czy z włosów na głowie?
Jednak kiedy szuka się sposobów, a nie powodów, rozwiązanie zawsze się znajdzie.
Przeszkoliliśmy Macieja, jak należy dbać o skórę głowy tuż po zabiegu i....przystąpiliśmy do działania. Klika dni po mikropigmentacji, Maciej lądował w Azji, ciekawy przygód jakie miały go spotkać.
Do bagażu, który standardowo towarzyszył Maciejowi podczas podróży, tym razem dołączył krem z bardzo wysokim filtrem, maszynka do golenia głowy i słomkowy kapelusz, który nieustannie zdobił głowę naszego podróżnika :)
Maszynka do golenia, była nieodzowna, żeby zachować naturalny wygląd. Odrastające naturalne włosy, które nie są ścięte na odpowiednią długość, kontrastują z tymi, które są imitacją krótko ściętego włosa. Poza tym, tuż po zabiegu, pigment był ciemniejszy, a odrastające włosy naturalne kontrastowałyby jaśniejszym odcieniem. 
Maciej przyznaje, że podczas każdej podróży z opalonej skóry głowy schodziła mu skóra. Tym razem tak dbał i smarował głowę kremami, dodatkowo chowając swoją nową fryzurę pod kapeluszem, że nic takiego nie miało miejsca. Rozsądek nakazywał pielęgnację skóry głowy, żeby nie zaprzepaścić efektu nowej fryzury.
A co najbardziej cieszy Macieja?
Naturalny i odmłodzony wygląd.
Kiedy porównuje swój wizerunek na zdjęciach sprzed i po zabiegu, widzi siebie kilka lat młodszego. Z resztą, to nie tylko jego subiektywna ocena :). Ostatnio, z nowo-poznanymi znajomymi szacowali wzajemni swój wiek i okazało się, że Maciej wygląda kilka lat młodziej, niż wskazuje jego numer PESEL :).
Naszą rozmowę po trzech sesjach mikropigmentacji, Maciej kończy stwierdzeniem: "Szkoda, że nie wiedziałem o tej metodzie przed ślubem. Chyba ślubne zdjęcia oddam do profesjonalnej obróbki w photoshopie, jakoś zbyt dojrzale na nich wyglądam" ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz