czwartek, 16 marca 2017

Nic na siłę, ale wato zaufać profesjonaliście ;)


Już na samym początku mojej przygody z mikropigmentacją, dowiedziałam się jak duży problem dla mężczyzn stanowi fakt nadmiernego wypadania włosów, prowadzący do ich stopniowej utraty. Pomimo tego, że to wiem, za każdym, razem kiedy do mojego gabinetu wchodzi pacjent, podczas rozmowy, na nowo i w innej odsłonie odkrywam z jednej strony jak trudno jest zaakceptować brak włosów, z drugiej jak trudno jest się przyznać, że fakt łysienia wpływa źle na naszą samoocenę. 
W mijającym tygodniu, na konsultację umówił się pan Piotr, który już telefonicznie, wyraźnie zaznaczał, że jest zainteresowany zabiegiem, jednak jego priorytetem jest to, by efekt mikropigmentacji nie był zbyt mocny, a kropka nie była zbyt ciemna i co za tym idzie, zbyt rzucająca się w oczy. 
Początkowo rozmowa toczyła się standardowo, aż dotarliśmy do momentu jakie oczekiwania ma pan Piotr, jakie efekty ma dać zabieg, by był w jego odczuciu satysfakcjonujący. 
Obawy pana Piotra nie były odosobnione, wielu naszych pacjentów obawia się, że pigment będzie zbyt ciemny, że zagęszczenie kropek będzie zbyt mocno rzucało się w oczy. Jednak zaskoczyła mnie ogromna dbałość o to, by fakt, że na głowie pana Piotra zostały podjęte jakiekolwiek działania, był niewidoczny. Klienci chcą by efekt był naturalny, ale zauważalny. Natomiast pan Piotr nie chciał by koledzy z pracy, znajomi zauważyli, że na jego głowie cokolwiek się wydarzyło i miał już gotowy scenariusz wydarzeń.
Co postanowił pan Piotr? :
Kolor pigmentu miał być możliwie jak najjaśniejszy. 
Podczas pierwszej mikropigmentacji miał być poddany tył głowy, a konkretnie miejsce zwane "czepcem głębokim".

Natomiast przód głowy, mocno zaznaczone zakola miały zostać poddane mikropigmentacji w późniejszej kolejności. 
Nie było by w tym nic bardzo zaskakującego, gdyby nie moja wrodzona dociekliwośc i pytania jakie cierpliwie zadaję moim pacjentom : "Kiedy?", "Dlaczego?" "Jak?". Okazało się, że "później" w ustach pana Piotra oznaczało "za dwa lata". Moje zdumienie: "Dlaczego tak późno?" zostało skwitowane krótkim stwierdzeniem: "Jeżeli zrobię całą głowę jednocześnie, zostanie to zauważone i zaczną się pytania, a ja nie chcę o tym rozmawiać".
W tym momencie już byłam "w domu". Rozpoczęliśmy rozmowę, bardzo poważną, ale dla rozładowania atmosfery przeplataną żartami. Pokazałam panu Piotrowi nasze pigmenty, wszystkie o odcieniach szarości, bo taki kolor ma włos ścięty przy samej skórze. Przedyskutowaliśmy jak będzie wygląda głowa po mikropigmentacji, jaki będzie efekt wizualny, narysowałam linię frontalną i zaczęliśmy szukać kompromisu, efektu, który dawałby satysfakcję panu Piotrowi- bo przecież o to w tym wszystkim chodzi, ale również takiego bym wypuszczała Klienta z Kliniki z poczuciem, że wszystko zostało wykonane tak, jak można było najlepiej.
Ostatecznie, pan Piotr po narysowaniu linii frontalnej, zdecydował się na mikropigmentację także z przodu głowy. Kolor pigmentu zastosowaliśmy najjaśniejszy, jaki pasował do koloru włosów pana Piotra.

Efekt?
Nie o wszystkim mogę pisać ;) , obowiązuje mnie dyskrecja. W każdym razie określenie, że pan Piotr po zabiegu był "zadowolony" to zdecydowanie za mało powiedziane. 
Dzień po wizycie pana Piotra w naszej Klinice, odebrałam od niego telefon, radosny, pełen entuzjazmu głos w słuchawce dziękował mi  że przywróciłam mu radość życia, że decyzja o mikropigmentacji zakoli była oczywiście trafna i, że.... pigment jest naprawdę jasny, więc na drugiej sesji użyjemy już ciemniejszego. Nie byłam zołzą i nie powiedziałam: "A nie mówiłam" ;)

Prawdę powiedziawszy nawet tak nie pomyślałam. Pomyślałam za to, że marzenia się nie spełniają. Marzenia się spełnia. Od zawsze chciałam pracować z ludźmi i wspierać ich w trudnych chwilach. Nic by się nie wydarzyło, gdyby nie mój upór, czasami naprawdę do granic znacznego zmęczenia i pomoc tych, którzy mnie wspierają. Jestem Szczęściarą :) , zapracowaną, czasami zmęczoną, ale Szczęściarą :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz